czwartek, 27 sierpnia 2015

Banalnie

"Warte polecenia". Wiedziałam, że na tym temacie wyzwania blogowego W trampkach do celu polegnę. Faktem jest jednak, że poległam już wczoraj na "fakcie", bo doba okazała się za krótka, a umysł i ciało domagały się snu. Szalone!

Ale wróćmy do dzisiejszego tematu. Wiedziałam, że na nim polegnę, bo nie lubię polecać rzeczy. Lubię je przedstawiać, recenzować, dyskutować o nich. Ale z polecaniem mam problem, bo każdy jest inny i ma własne potrzeby i gusta. I to co dla mnie jest ok, dla Ciebie może okazać się totalnym badziewiem. Książki, filmy, muzyka - wszystko zależy od preferencji. Nawet jedzenie!

Jak Wiec nagiąć i siebie i temat, żeby wpasować się w schemat? "Polecę" kilkoma banałami!

wtorek, 25 sierpnia 2015

Zrób coś nowego! Uratuj sobie życie!

A gdybyś mogła uratować komuś życie? Albo swoje życie? No dalej! Wyciągniesz pomocną dłoń? Oddasz krew do banku krwi? Zbadasz się?


Dziś, aby Wpasować się w schemat, zrobię coś nowego (bo taki jest dzisiejszy temat wyzwania). Zrobię coś nowego i napiszę: "Wstań! Idź! I zrób cytologię!" To może uratować Ci życie. Nie chcę czytać ani słyszeć, że brak Ci czasu, pieniędzy. Że daleko, nieprzyjemnie. Że się boisz... Ja też się boję! Boję się, że Cię zabraknie. Że zostawisz bliskich.
Idź, zbadaj się!


http://www.anielno.pl/home/chcesz-umrzec-nie-badaj-sie/


Jeśli czyta ten wpis jakiś mężczyzna (ale taki prawdziwy, z krwi i kości), to apeluję: "Weź pod rękę mamę, żonę, nastoletnią córkę, ciotkę, teściową i kuzynkę. I zawieź je wszystkie na cytologię!"
Badajcie się! To tak niewiele, a tak wiele może dać!


http://www.anielno.pl/home/chcesz-umrzec-nie-badaj-sie/


Zapraszam do odwiedzenia Anielno, bo ona jest inicjatorką tej akcji.

Ten wpis jest też częścią wyzwania blogowego

http://www.wtrampkachdocelu.pl/2015/08/ze-wspomnienia-z-avocado-przepis-na-fit.html

poniedziałek, 24 sierpnia 2015

Gadżet... Inspektor Gadżet ;)

Gadżet. Gdy słyszę to słowo przed oczami widzę:
1. Wypasioną elektronikę, cuda na złotym kiju, latające budziki i telefony w zegarku. Bajery.
2. Bajkę "Inspektor Gadżet". Kto zna, ten wie :)
3. Przecudne przybory kuchenne. Takie małe cudeńka jak zaparzacz do herbaty w kształcie rekina.

Wypasionej elektroniki nie posiadam z kilku powodów. Najważniejszy - nie czuję potrzeby. "Ramię Gadżeta" też zwykle zostawiam w innych spodniach. A zamiast kuchennych cudów zwykle kupuję kolejną książkę (kucharską, lub dla dzieci) albo patelnię (o! dawno nie kupowałam).

Ale hasło wyzwania to Wpasuj się w schemat. Dlatego dziś napiszę Wam o moim ulubionym gadżecie z okresu ciąży oraz z czasu niemowlęctwa moich Dzieci.

Poduszka rogal.


Wspaniała sprawa! Długa, wygodna. Cudownie otulająca! A przede wszystkim podpierająca kręgosłup. Lub za duży ciążowy brzuch. Przydawała się też w czasie karmienia (zarówno piersią jak i butelką) oraz zabawy z dzieckiem. Chłopiec uwielbiał się w nią zawijać! Wklejam Wam poglądowy obrazek, jak można wykorzystywać poduchę, aczkolwiek nie zgadzam się z tym, że jest niezbędna do karmienia na leżąco.




U nas zupełnie nie sprawdziła się mała poduszka w podobnym kształcie rogala. Tylko ta wielka. Jeśli ktoś będzie kiedyś chciał zakupić – nie oszczędzajcie! Kupcie dobrą poduchę, a nie jakiegoś flaka ;)



Wpis powstał pod banerem:

http://www.wtrampkachdocelu.pl/2015/08/wpasuj-sie-w-schemat-czyli-wyzwanie.html



Mała fotorelacja z bańkowania u Agaty

Bańki kocham! Uwielbiam! Mam nadzieję, że Wy też. Jest w nich zaklęta jakaś magia. Kolory tęczy. Niezależnie od wieku, cieszą. Zawsze przyciągają wzrok i wywołują uśmiechy. Są idealne na zły nastrój oraz na spotkania towarzyskie. Zwłaszcza te z dziećmi. Poniżej przedstawiam Wam fotorelacje z "bańkowania u Agaty". Zdjęcia są gołe, bez żadnego podkręcania czy obrabiania. Kolory baniek - cudowne! A szczęśliwe miny puszczających i ganiających.... Mmmmmm BAJKA!
Obejrzyjcie, oceńcie sami :)


niedziela, 23 sierpnia 2015

Co odkryłeś za drzwiami, Miku?

Sierpień dobiega ku końcowi, liście stają się coraz bardziej jesienne. Czas więc zabrać się za post z cyklu "12 sekretów". W tym miesiącu odkrywamy sekrety drzwi wszelakich. Drzwi są wdzięcznym tematem. Można przez nie przejść, gdzieś wejść, można się za nimi schować, albo od czegoś odgrodzić. W drzwi można zastukać. Drzwi mają klamki, zawiasy, śrubki... Można je zamknąć na klucz. można coś za nimi odnaleźć... 

Tak, jak odnalazł coś Mik.


Fik i Mik, to jedna z bajek-pomagajek. Autorem jest Rafał Królikowski, a bajkę znajdziecie w tomie "Bajkoterapia" wydanym przez Wydawnictwo Nasza Księgarnia. 

Bajka "Fik i Mik" zaskoczyła mnie i to nie mało. Sięgnęłam po nią, bo Chłopiec bardzo rywalizuje z Dziewczynką, często nie radzi sobie z emocjami i postępuje agresywnie... A ta bajka w zamyśle autora skierowana jest do rywalizującego rodzeństwa. Ma pomóc, gdy dzieci się kłócą, są zazdrosne, dokuczają sobie.

Bajka traktuje o dwóch myszkach - starszym Fiku i młodszym (o godzinę) Miku. Pewnym zbiegiem okoliczności Mik zostaje zamknięty w szklarni. I aby wydostać się z owej szklarni musi otworzyć drzwi. Te metaforyczne drzwi dla każdego dziecka mogą oznaczać coś innego. Ale dla nas, za drzwiami Mik odnalazł pewność siebie, siłę, wiarę we własne możliwości. Odnalazł też przyjaciół. Gdy Mik otworzył drzwi wrócił do stęsknionych rodziców i brata. Ale choć z pozoru taki sam, był inny. Bo przeszedł przez drzwi.



Czemu bajka mnie zaskoczyła? Bo spodziewałam się, że zostanie rozwinięta postać starszej myszki, która przekona się na "własnej skórze", że warto żyć w zgodzie z rodzeństwem. Bajka jednak potoczyła się swoim torem. Mik otworzył drzwi, podjął wyzwanie, zawalczył o siebie. I to Mik stał się bohaterem!


Jeśli jesteście ciekawi tej, albo innej bajki-pomagajki, zachęcam do przejrzenia. Ale nie zdziwcie się, kiedy i w Was i w Waszych dzieciach otworzą się (albo tylko uchylą) jakieś drzwi :)




Wpis powstał w ramach współpracy międzyblogowej - projekt 12 sekretów

http://tosioweigraszki.blogspot.com/2015/08/12-sekretow-drzwi-wszelakie.html

czwartek, 20 sierpnia 2015

O tym, dlaczego piszę bloga, dwa słowa.

Kiedy zaczęłam pisać bloga, zrobiłam to dla siebie. Żeby mieć coś swojego, żeby wyrażać własne zdanie, żeby dzielić się wiedzą, pokazywać, jak się bawimy i co czytamy. 
Bloga założyłam trochę dla męża, żeby ( gdy będzie w delegacji) wiedział, co się u nas dzieje i widział, jak rosną nasze Dzieci. 
Bloga założyłam też dla wszystkich, którzy chcą czytać i oglądać zdjęcia. Cieszy mnie każdy komentarz czy polubienie.

środa, 19 sierpnia 2015

Kocham Cię!

Chłopiec późno zaczął mówić. A może to tylko mi, matce, wydawało się, że wszyscy jego rówieśnicy, już mówili. Chłopiec uparcie porozumiewał się w tylko sobie znanym języku. Łączył głoski w zabawny sposób. Krzyczał. Albo mówił tylko pojedyncze słowa. A i tych słów było niewiele. Zmieniło się to pewnego dnia, gdy odkrył magię cyfr. A te, jakimś sposobem, wprowadziły go także do świata słów, słów logicznych i dla mnie.

wtorek, 18 sierpnia 2015

Wiejsko-anielsko. Miejsko-diabelsko.


Siedzi kura na grzędzie i... nie, nie przędzie. Robi kupę! Na podwórku! A tam gdzie teraz siedzisz na trawie i niczego nieświadoma pijesz kawę, jeszcze godzinę temu leżała ropucha. Osy są wszędzie, wchodzą do jedzenia, bzyczą przy uchu. Gdy użądlą - biada Ci oj biada, zwłaszcza, gdyś alergik... I choć kocham wieś całym sercem. To wieś, to nie tylko kwiatki i rabatki, kawa na podwórku, domowy obiad (gdy jest ktoś, kto go zrobi, jest super - gorzej gdy gotujesz sam), świeże warzywa, ognisko, zapachy. Wieś to też praca. Ciężka praca. Wieś to sklepy daleko. Albo jeszcze dalej.

niedziela, 16 sierpnia 2015

Lubię...

Lubie...

Lubie lody waniliowe. Z rodzynkami. Lubię wierzyć, że jest w nich prawdziwa wanilia, a nie tylko wanilina (a fu) i tona cukru. Lubię też lody bazyliowe z Łukty. Tak bazyliowe. Są też pietruszkowe, gdyby ktoś wolał natkę pietruszki w zielonych lodach.

Lubię wino. Czerwone bardziej niż białe. Się pozmieniało. Ale nadal lubię, gdy kieliszek jest ładny :)

Lubię bańki mydlane. Właściwie to uwielbiam bańki mydlane! Kocham bańki mydlane! Pod każdą postacią. I te duże, i te małe. I te ogromne. Te w których można zamknąć człowieka. Ostatnio "poznałam" duże bańki mydlane, w których za pomocą dmuchnięcia można stworzyć mniejsze bańki. C U D O!
 
Lubię blogowe wyzwania. Czemu? Właściwie nie wiem. I tak zwykle piszę o tym, co mi się zamarzy, a blogowe wyzwanie jest gdzieś cieniem.

Lubie spotkania ze znajomymi. Często się okazuje, że urwał nam się kontakt zupełnie niepotrzebnie, albo, że mamy ze sobą więcej wspólnego niż byśmy przypuszczali. Kocham moich przyjaciół. Tak, Kocham. Przez duuuże "K".

Lubię spędzać czas z moimi dziećmi. Lubię sprawiać im drobne przyjemności. Wywoływać uśmiechy na ich buziach. Czasem mam ich dość. Zamknęłabym w klatce. Dała milion książek. I kredki. Niech się dzieje, co chce. Ale to tylko czasem ;)

sobota, 8 sierpnia 2015

O "Literach" słów kilka

Chłopiec jest na etapie fascynacji literami. Więc dziś będzie o "Literach". Bardzo skrótowo, bo upał daje mi się we znaki. Komputer chodzi zbyt głośno, a przede wszystkim wydziela stanowczo za dużo ciepła, więc...



Chłopiec jest na etapie fascynacji literami. Mamy Elementarze, mamy "Abecadło", ale ciągle nam brakowało książki, w której opisana byłaby każda litera - po kolei, tak jak "idzie" alfabet. Zupełnym przypadkiem znalazłam "Litery" (tekst Urszula Kozłowska). Moją uwagę przykuły cudowne ilustracje Karoliny Dziewy. 

czwartek, 6 sierpnia 2015

Z mojej ulubionej filiżanki kawa smakuje poznańsko

Z mojego studenckich czasów zostało mi niewiele. Zmieniłam miejsce zamieszkania, przyjaciele rozjechali się po świecie. Zostały wspomnienia, znajomości, którym czas i odległość nie służą. Zostały mi nawyki gwarowe, wobec czego zakluczam drzwi i naduszam guziki. Zostało mi drewniane autko, które dostałam od przyjaciółki na ostatnie spędzone na Staszica imieniny. Został mi indeks, notatki zalała woda z Wisły. Potłukł się pomarańczowy kubek. Została filiżanka, też pomarańczowa. Ceramiczna. Ciężka. Ręcznie malowana. Nabyta w małym sklepiku, kiedy jeszcze nikt w Poznaniu nie słyszał o galeriach handlowych.

wtorek, 4 sierpnia 2015

Dla ochłody zjadam lody :)

Wiedziałam, że temat kawy dla ochłody będzie wymagał ode mnie trochę kreatywności. Bo... Zimnej kawy nie lubię! No nie lubię i już! Kawa ma być gorąca. Nawet, gdy żar leje się z nieba, moja kawa parzy. Mimo, że z mlekiem. Zimna kawa jest dla mnie czymś absolutnie niepijalnym. A próbowałam wielu wariacji. I z lodem w kostkach, i z lodami, i z bitą śmietaną, i z lodem kruszonym i z bardzo zimnym mlekiem... Nic z tych rzeczy mi nie odpowiada...

poniedziałek, 3 sierpnia 2015

Idealny poranek z kawą...

Ewa z Day with coffee rzuciła wyzwanie! Kawowe wyzwanie! Jak więc mogłam się nie przyłączyć? No nie mogłam! Kawowe wyzwanie jest krótkie i może wziąć w nim udział każdy blogujący :) Na dole znajdziecie baner ;)

Temat dzisiejszego wyzwania to:  "Jak wygląda mój idealny poranek z kawą?". Kiedy o tym myślałam, byłam przekonana, że mój idealny poranek z kawą już się nie zdarza, że to chwila ciszy i spokoju. Chwila, kiedy mam czas tylko dla siebie, nie muszę nic. Tylko kawa i ja...