poniedziałek, 6 kwietnia 2015

Z cyklu - po co dzieciom zabawki?

Chłopiec wczoraj wieczorem znalazł sobie nową zabawę. Bardzo pouczającą i wciągającą. Świetne ćwiczenie dla małych rączek.
Otóż wziął pudełko po maminym telefonie i w niewielką przestrzeń przy zamknięciu wkładał tatowe wizytówki. Wizytówki wypadały z drugiej strony. A jak nie wypadały - należało potrząsnąć pudełkiem.

Pełna magia!



Matka poprzycinała, poprzyklejała, ozdobiła kartonik, aby był w Chłopca ulubionym (ostatnio) kolorze. Czekaliśmy aż klej wyschnie, żeby znów się bawić, wkładać i wytrząsać kartoniki. Głupia matka myślała, że zieleń kartonika jest super. Głupia matka myślała, że Chłopiec weźmie kolorowe pudełko i będzie się bawił jak wcześniej. Głupia matka... Chłopiec wiedział lepiej! Że fajniejszy jest kartonik bez maminych upiększeń! I w pół minuty uporał się z nimi, by podjąć zabawę swoim kartonikiem.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Będzie mi miło, jeśli zostawisz kilka słów od siebie :)