Jak pamiętacie (albo i nie ;) ) Kawa bierze udział w projekcie 12 sekretów zorganizowanym przez Toczkę z IGranie z Tosią. Temat na październik to prehistoria. Gdy dowiedziałam się, o czym będziemy pisać, mina mi zrzedła i włosy zsiwiały. Prehistoria. Prehistoria...
Prehistoria, czyli coś, co działo się dawno, dawno temu.
Prehistoria to dinozaury. Najbliższym serca trzyletniego Chłopca i
połtorarocznej Dziewczynki dinozaurem jest... mama! Tak mama! Małe
dzieci nie mają dobrego poczucia czasu. Dla nich mama żyje na tym
świecie już dłuuuugo, bardzo długo. I przecież cały czas była duża :D
Dziś podróżujemy do czasów prehistorycznych, tfu, czasów, gdy mama była młodsza :D Odkrywamy sekrety prehistorii!
Gdy oglądaliśmy zdjęcia Chłopiec był bardzo zdziwiony. Wzdychał, że mama mała, że młoda. Jeszcze większe zdziwienie wywołał fakt, że zdjęcia w większości są robione "w Babci domku" i że w tym domku się sporo pozmieniało. W "prehistorii" po podwórku chodziły kury i koty, a pod domem stały stołki ciosane z drewna.
Prehistoria to też rzeczy, które można znaleźć na przepastnym strychu.
To stary lis, który niegdyś damy nosiły owiniętego wokół szyi. Taki lisi szalik był bardzo ciepły i szykowny!
Prehistoria to też Commodore i Atari. Choć dla moich dzieci, to codzienność ;)
Reliktem przeszłości stają się też telefony stacjonarne. Te z obrotową tarczą i te z przyciskami, spotykane są już coraz rzadziej. Chłopiec z Dziewczynką uwielbiają"dzwonić", a korzystanie z takich aparatów szczególnie przypadło im do gustu. Niestety, nie udało nam się na strychu znaleźć telefonu z korbą.
A czy pamiętacie, jak dawniej podczas rozmowy włączała się pani telefonistka słowami "mówi się" lub "rozmowa kontrolowana"?
Takich symboli dawnych czasów jest obok nas wiele. Staraliśmy się odkryć ich jak najwięcej. Wnioski? Prehistoria (zwłaszcza ta prehistoria całkiem niedawna, prehistoria mamy) to super zabawa!
Ps. a w planach mamy robienie drzewa genealogicznego. Ale ciiiii....
Wpis powstał w ramach projektu 12 sekretów zorganizowanego przez Toczkę na blogu IGranie z Tosią :)
Bardzo zaskakujące podejście do tematu. Brawo!
OdpowiedzUsuńps. Szalik z lisa obrzydliwy ;o)
Ach, jak ja Cię z tym szalikiem rozumiem... aż mnie ciary przechodziły, gdy Chłopiec się nim bawił. Ale kiedyś, tylko najbogatsze elegantki miały takie szale :)
Usuńsuper,że masz zachowane pamiątki z "prehistorii", ciekawe podejście do tematu
OdpowiedzUsuńTeż się z tego cieszę. Dużo prehistorii mamy też w Krakowie, więc jak wrócimy do domu, to będziemy oglądać bajki na prześcieradle :)
UsuńBardzo mi się podoba Wasza prehistoria. Sentymentalnie...miło tak :)
OdpowiedzUsuńTakie powroty do przeszłości są czasem bardzo miłe :) No i my lubimy te stare sprzęty (może poza lisem ;) ).
UsuńŚwietne podejście do tematu :) Dzieci pewnie zaskoczone, że mama była małą dziewczynką ... dawno, dawno temu ;)
OdpowiedzUsuńSposób na Wasze podejście do prehistorii bardzo mi się spodobał :)
OdpowiedzUsuńKawko, ty dinozaurze :D Tak jak wcześniej pisałam, czułam coś, że podejdziesz do tematu od tej strony, bardzo fajnie Wam wyszło :)
OdpowiedzUsuń