Czas to strasznie dziwna rzecz. Dni ciągną się w nieskończoność, a tygodnie, miesiące, lata mijają niepostrzeżenie. Jeszcze niedawno radośnie hasaliśmy po trawie, a teraz spacerujemy w ciepłych kurtkach. Jeszcze przed chwilą rozpieszczało nas słońce, a teraz szaruga za oknem, ni to jesień, ni to zima. Teoretycznie zima, przecież mamy grudzień. A jak grudzień, to Mikołajki, Gwiazdka, choinka. Różne okołoświąteczne tradycje.
Tradycje to dla nas dość trudny temat. Jesteśmy młodą rodziną, nasze Dzieci jeszcze dobrze nie odrosły od ziemi, a w naszych domach rodzinnych prawie wszystkie tradycje są zupełnie inne. Trudno! Musimy stworzyć swoje własne tradycje i rytuały!
Mikołajki!
W moim domu rodzinnym, w mikołajkowy poranek znajdowało się dary w bucie. Były to głównie słodycze, pomarańcze. Jeśli były zabawki, to drobne. Wieczorem piątego grudnia dokładnie czyściliśmy i pastowaliśmy kozaki. Sami. No bo jak Mikołaj włoży prezenty do brudnych butów? No nie włoży! Gdy byłam dzieckiem, na dworze leżało wtedy pełno śniegu, więc wybierało się najwyższe kozaki, aby i słodkości było jak najwięcej!
Chciałabym kontynuować ten zwyczaj w naszym domu. Ale w tym roku Mąż mój miał wyjechać przed Gwiazdką i Mikołajki miały być prezentowym rajem dla dzieci (aby i Mąż widział, jak cieszą się z prezentów). Mąż nie jedzie. Maluchy za to w Mikołajkowy poranek znalazły stos darów. Bardzo czekały na Mikołaja.
Wspólne gotowanie!
Wspólne gotowanie to w naszej rodzinie radość i przekleństwo. Chłopiec i Dziewczynka wszędzie wściubią swoje małe nosy. Więc razem obieramy marchewki - to znaczy ja obieram, one na mnie wiszą. Wspólnie wsypujemy przyprawy - ja odmierza, one wąchają i wsypują. Wspólnie ugniatamy ciasto, wałkujemy, wycinamy ciasteczka. Robimy syf... Aaaa i oczywiście najwspanialsze jest zjadanie!
Ubieranie Choinki!
Nie bez kozery Choinka jest z dużej litery! Nasza ma z... yyy 50 cm wzrostu i jest jak najmłodsze dziecko w rodzinie. Trzeba jej dotknąć, czule do niej mówić, no i ubrać. A przy tym, jak wyżej, robimy syf.
Własne ozdoby nie tylko choinkowe!
Tworzenie, ozdabianie, kolorowanie, to jest to, co Chłopiec z Dziewczynką uwielbiają! Ze zrobieniem kolorowego łańcucha ciągle nam było nie po drodze (czyt. Dziewczynka rwała na strzępy wszelkie zalążki łańcucha), dlatego postanowiłam kupić gotowe kartonowe bombki, które można ozdobić we wlanym stylu. Moje Dzieci tak właśnie zrobiły - pogryzmoliły wszystko we własnym stylu :D
Zmiany planów, chorowanie, nieprzewidziane zdarzenia!
Nie jest to wcale zasługą naszej spontaniczności, kreatywności czy wyjątkowości, ale... na każde święta wszystko idzie na opak, niezgodnie z planem. Chłopiec tradycyjnie w grudniu ma zapalenie płuc. Mąż tradycyjnie ma wyjeżdżać. Potem się okazuje, że jednak nie. A przed samymi świętami wypada mu jednak jakiś wyjazd, ale w inne miejsce... Dziewczynka tradycyjnie nie może się pozbyć kataru, żeby w spokoju ją można było zaszczepić. A ja? Ja tradycyjnie staram się nie oszaleć.
I żeby tradycji stało się zadość, wpis jest ni z gruszki ni z pietruszki. trochę w temat, trochę obok ;) Tradycyjnie też zapraszam do odwiedzenia innych blogów biorących udział w projekcie "Dziecko na warsztat":
Wesoło, przynajmniej nie możesz narzekać na nudę!
OdpowiedzUsuńPróbowałam mojego Młodego wtłoczyć w reżim przedmikołajkowego czyszczenia butów, ale wyparł się zrozumienia idei, bo przecież w zeszłym roku prezent był przy łóżku (nie zauważył, że stał na kapciach), więc w tym roku schowaliśmy mu do szafy z butami, co odkrył dopiero przed południem ;)
Hehe :) Ja chyba bym nie wytrzymała, bo chciałabym, żeby Maluchy już cieszyły się darami ;)
UsuńMoże trochę obok ale w fajny sposób napisane ;-)
OdpowiedzUsuńCo do chorowania na Święta to u nas podobnie... 2 lata temu Córa miała ospę, rok temu zrobiła sobie coś w paluszek i zaraz po Bożym Narodzeniu miała ściągany pazurek a ja witałam gości z zapaleniem gardła. Natomiast w tym... Jedna smarcze, druga kaszle ;-). Dobrze że Luby jak coś to dopiero na nowy rok choruje ;-)
Młodociani jakby domagają się, aby poświęcać uwagę im, a nie szorowaniu podłóg ;)
UsuńHeh, u Was to wszystko na głowie stoi :D Ale wiesz, to ma taki cudowny urok, bo czuć że nieustannie dążycie do tego, żeby być razem i razem wszystko przeżywać. Nawet jeśli to ma być katar ;)
OdpowiedzUsuńW naszym przestronnym lokum raczej nie mamy szans na samotne przeżywanie ;)
UsuńRobienie syfu to także nasza świąteczna tradycja! High five! :D
OdpowiedzUsuńObawiam się, że ta tradycja na stałe zadomowiła się w naszym domu i po świętach wcale nas nie opuszcza ;)
UsuńTo życzę aby w tym roku tradycja chorowania Was ominęła :) Wesołych Świąt.
OdpowiedzUsuńNiestety, choroba już nas przetrzebiła ;) Ale dzięki, przyda się na nowy rok ;)
Usuń