poniedziałek, 27 lipca 2015

Mały Przyrodnik - poczuj przyrodę wszystkimi zmysłami

Zmysły. Zmysłów jest wiele. Miałam w planie je opisać, pogrupować. Napisać, na które częściej zwracamy uwagę, na które rzadziej. Miałam Wam pisać, jak odbieramy przyrodę wzrokiem, słuchem, smakiem, węchem, dotykiem. Jak w nasze życie wkrada się percepcja bólu (nocycepcja) i zmysł temperatury. Miałam plan, aby dokładnie Wam opisać zmysły równowagi oraz kinestezji (zmyśle ułożenia części ciała względem siebie).
Ale plany planami, a życie życiem. Wena sobie poszła, zostały zdjęcia. A i je nie łatwo będzie dodać (o dzięki Ci, kiepski internecie, że mi wpis psujesz...), więc będzie ich mniej niż planowałam.


A o co w ogóle chodzi z tymi zmysłami? Chodzi o to, aby  je rozwijać. Wszystkie, nie tylko jeden. "O popatrz, popatrz, jak się wymądrza" chciałoby się napisać. I napiszę, a Wy przeczytacie, że najczęściej i najmocniej rozwijamy w dzieciach percepcję wzrokową. Wszystko do tego skłania i nie jest w tym nic złego, że pokazujemy dzieciom różne rzeczy. Ale warto im pokazywać też to, czego nie widać... My ostatnio naszym smykom "pokazaliśmy" to, co czuć. Ale nie pod palcami, nie zmysłem dotyku (w każdym razie nie tylko), ale co czuć całym ciałem, wszystkimi mięśniami. "Pokazaliśmy" im co w duszy "gra" gdy mięśnie pracują i gdy patrzy się na świat z nieco innej perspektywy. Może nie perspektywy ptaka, ale też i nie ślimaka ;)



Chłopiec z Dziewczynką wspinali się na drzewa! Ot taka przyjemna i jakże trudna zabawa.Oboje bardzo chcieli i, w asyście tatowego ramienia, podjęli pierwsze próby dostania się na najniższą gałąź. Cała sztuka polega na tym, że gdy człowiek jest już na gałęzi, powinien na niej pozostać możliwie długo, bez zaliczania mało przyjemnego lotu w dół. Tak więc ćwiczyliśmy zmysł równowagi na cudownych jabłonkach w babcinym sadku.

























Jakby nam zmysłu równowagi było mało, to oglądaliśmy listki, korę, wypływający tu i ówdzie sok z drzewa, dotykaliśmy tego wszystkiego Wąchaliśmy dojrzewające jabłka, liście, korę i żywicę. Słuchaliśmy szumu wiatru, bzyczenia pszczół w koronach drzew. Łapaliśmy wiatr we włosy. Ale przede wszystkim czuliśmy, jak nasze ciała zachowują się, gdy stoimy na nierównym pniu, gdy trzeba utrzymać równowagę. A także wtedy, gdy z gałęzi trzeba było zeskoczyć i dotknąć nogami ziemi.





Zabawa była przednia. Nie obyło się bez pozdzieranych kolan i brudnych rąk. Nie obyło się bez śmiechu!



Projekt powstał w ramach współpracy międzyblogowej - projekt Mały Przyrodnik

http://www.kreatywnymokiem.pl/2015/07/may-przyrodnik-poczuj-przyrode.html

3 komentarze:

  1. cudnie! Adaś też uwielbia na drzewa się wpinać

    OdpowiedzUsuń
  2. I u nas wspinaczka na drzewa I dach szopy stanowi jedną z lepszych zabaw :)

    OdpowiedzUsuń
  3. I u nas wspinaczka na drzewa I dach szopy stanowi jedną z lepszych zabaw :)

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi miło, jeśli zostawisz kilka słów od siebie :)