Gdy byłam dzieckiem, książek było niewiele. I prawie wszyscy wychowywaliśmy się na podobnych publikacjach. Wiersze Brzechwy, Akademia Pana Kleksa, seria Poczytaj mi mamo, Pyza na polskich dróżkach... Większość rodziców zdobywała te, i inne, tytuły w pocie czoła. Stali w kolejkach, prosili o pomoc rodzinę i znajomych. Dzięki temu my mogliśmy cieszyć się literaturą na światowym poziomie. Głównie polską... Choć zdarzały się wyjątki.
Taką wyjątkową książką z mojego dzieciństwa są "Bajeczki z obrazkami" Sutiejewa. Znajdziemy w niej 13 bajeczek, bajeczek napisanych przez malarza. Autor zaznacza, że czasem do tekstu tworzył ilustracje, a czasem, to obrazki pojawiały się pierwsze, a fabuła pojawiała się później, jakby jako uzupełnienie. Tekst przeplata się z ilustracjami, w końcu to "Bajeczki z obrazkami".
Każda bajeczka czegoś uczy, bawi, zachwyca. Mimo upływu czas, doskonale pamiętam bajkę o grzybku, który był maleńki, a pomieścił wszystkich potrzebujących schronienia. Albo bajeczkę o trzech kotkach...
Do dziś z wzruszeniem sięgam po tę książkę i z radością czytam ją moim dzieciom.
Wpis powstał w ramach projektu Przygody z książką, pod patronatem Dzikiej Jabłoni :)
Wpis powstał w ramach projektu Przygody z książką, pod patronatem Dzikiej Jabłoni :)
Też mam tę książeczkę :) jest świetna! Bardzo chętnie wróciłam do niej po latach.
OdpowiedzUsuńOj a mi sie rozpadła i nie ma jej, ale pamiętam, lubiłam ten obrazek o rysującym się kotku, uczyłam się na nim rysowania kota
OdpowiedzUsuńMiałam tę książkę :-) Muszę poszukać na strychu u rodziców. Super wspomnienia :-)
OdpowiedzUsuńsama wspominam jako ładną i ciekawą, ale nie pomyślałam, że to być może moja pierwsza lektura "światowego formatu" :)
OdpowiedzUsuńmój egzemplarz nie całkiem przetrwał... ale fragmenty, które pozostały bardzo podobają się kolejnemu pokoleniu
Tak bardzo ta książka utkwiła mi w pamięci (z mojego dzieciństwa), że postanowiłam kupić ją córce. Nie było to łatwe, bo nowego wydania nie było, a używane rzadko bywały na allegro, a jak bywały to za zawrotne kwoty, ale w końcu się udało - mamy ją (trochę porysowaną, ale co tam). Warto było. Córka czytała, oglądała. Ale chyba puścimy dalej w obieg.
OdpowiedzUsuń