wtorek, 4 kwietnia 2017

Mało nas...

W naszym domu panuje chaos. W sieci jest mnie mało. Na blogu zapanowała cisza. To ten rodzaj ciszy, która dzwoni w uszach. Bo na blogu nas nie ma, na fb nas mało, a w realnym świecie ciągle się coś u nas dzieje. Chciałabym Wam wszystko opisać, podzielić się z Wami, ale zwyczajnie nie nadrobię.
Nie cofnę się w czasie, żeby opisać mój strach, gdy wyczułam u Żelka guzek, który okazał się ropniem okołoodbytniczym. Już nie zrelacjonuje Wam trzech pobytów na sorze i drugiej takiej ilości wizyt w poradni przyszpitalnej. Nie oddam strachu Żelka i mojego, łez i bólu. Nie opiszę bezduszności służby zdrowia...
Może to i dobrze.
Z Żelkiem nadal nie jest dobrze. Ropień pojawił się po raz trzeci w ciągu miesiąca.
Chłopiec i Dziewczynka rosną, a wraz z nimi rośnie ilość krzyku i upierdliwości. Rośnie też bałagan i intensywność ich kłótni. 
Ojciec moich Dzieci i ja śpimy mało. Jemy niewiele. Czytamy. Bawimy się. Zmieniamy opatrunki. Rozdzielamy bijących się. Ja się martwię, ojciec mniej.

Powoli, do przodu, do wiosny...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Będzie mi miło, jeśli zostawisz kilka słów od siebie :)